czwartek, 18 lipca 2013

O moich paznokciach, czyli droga przez mękę + mała recenzja

Jak już pisałam, moje paznokcie to temat-rzeka. Bardzo ich nie lubię, choć akurat nie narzekam na kształt. Ogólnie nie narzekam na nic, na co nie mam wpływu ;) Mam wręcz miniaturowe dłonie, krótkie paluszki (rozmiar palca serdecznego 9, jak się dowiedziałam przy okazji zwężania obrączki). Paznokcie w sumie do nich pasują... też małe, dość szerokie, ale nie przeszkadzają mi w tej kwestii. Za to zawsze mi się łamały, rozdwajały i robiły inne akcje, które sprawiały, że miałam "ogryzki", czasem niemal do krwi. Strasznie frustrujące. Oczywiście przebrnęłam przez fora, dobre rady (90% z nich "kup Eveline 8w1") i suplementy.

Co ciekawe, włosy nie sprawiają mi aż takich problemów. Nie są wybitnie mocne (odkąd je pielęgnuję, są rzecz jasna lepsze niż były), ale też nie przedstawiały nigdy takiego obrazu nędzy i rozpaczy, jak pazury.

Kupiłam Eveline, na szczęście w porę przeczytałam o skutkach używania tej "cud-odżywki" (dyskusja TUTAJ) i nie odważyłam się użyć jej więcej jak parę razy. Inne z Eveline też miałam, nie pomogły, podobnie jak jakakolwiek odżywka w lakierze. Przestałam wierzyć w odżywki w lakierze - to może dziwne, ale dla mnie dość logiczne: skoro nakładam lakier, to będę musiała go też zmyć. Nawet, jeśli jest tam jakiś odżywczy składnik, to i tak zniszczę paznokcie, zmywając go (nie ma w 100% nieszkodliwych zmywaczy - miałam podobne paznokcie po "łagodnym" zmywaczu i po czystym acetonie). Na pewnym forum polecono odżywkę 2x5 z Herba Studio i to było wreszcie COŚ. Balsam do paznokci wreszcie mi pomógł. Nigdy więcej odżywek w lakierze!

(Źródło: http://wizaz.pl)

Cena:7-8 zł, czyli bardzo tanio.

Opakowanie: Typowy słoik jak do kremu. Tylko miniaturowy ;) Podobno pod koniec trudno się wyciąga balsam ze słoiczka, ale na razie jeszcze do tego nie doszłam, więc nie potwierdzam i nie zaprzeczam. 

Konsystencja: Bardziej krem niż balsam. Balsam kojarzy mi się z czymś "lejącym", a tu mamy jednak typowe smarowidło w stanie stałym. Uznaję to za plus. 

Zapach: Ładny, nienachalny, jak typowy krem. 

Wydajność: Mega! Używam od 1,5 miesiąca, w tym długo dość intensywnie, a "zszedł" dopiero milimetr wysokości ;)

Skład: Aqua, Petrolatum, Cera Alba, Ricinus Communis Oil, Isopropyl Myristate, Propylene Glikol, Polyglyceryl - 3 - Distearate, Gliceryl Stearate, Olea Europaea Oil, Cetyl Alcohol, Equisetum arvense & Anethum Graveolens & Silybum Marianum extract , Hydrolyzed Keratin, Panthenol, Cholesterol, Magnesium Sulfate, Tocopheryl Acetate, Beta - Carotene, Ascorbic Acid, Phenoxyethanol, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Propylparaben, Cinnamyl Alcohol, Eugenol, Geraniol, Hydroxyisohexyl - 3 - Cyclohexene Carboxaldehyde, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Citronellal, Limonene, Alpha Isomethyl Ionone, Perfume.

W porównaniu z tym, co oferuje nam Eveline i inne cud-odżywki, to jest wg mnie super. 

Działanie: Rewelacyjne. Ponieważ to krem, wchłania się w paznokcie, nie można wówczas ich malować. Mnie to nie przeszkadza, ale dla wielu osób to minus. 


Prócz odżywek oczywiście zainteresowałam się suplementami. Kupiłam najpopularniejszą Skrzypovitę, która... o dziwo działa. Mam zamiar przetestować w najbliższej przyszłości Merz Spezial, bo nie chcę jechać na jednym suplemencie, aż przestanie działać. Ale Skrzypovita zdecydowanie działa - szybciej rosną mi paznokcie, włosy (te na nogach niestety też ;)) i są mocniejsze. Powoli wykańczam pudełko 80 kapsułek i do zarzucenia mam im niewiele, nie śmierdzą jak zwykłe tabletki, tylko trudno mi je połknąć. 

Pijam też czasem herbatkę z pokrzywy. Od pewnego czasu przyjmuję olej z wiesiołka w kapsułkach, ale jeszcze za krótko to trwa, bym mogła powiedzieć coś więcej na temat jego działania. 

Naturalnie zmieniam też powoli mój sposób odżywiania się na zdrowszy, ale jako zwolenniczka metody małych kroczków nie mam jeszcze wielu sukcesów w tej dziedzinie ;)

Od jakiegoś czasu paznokcie nie protestują, rosną i nie łamią się. Nie rozdwajają się też tak spektakularnie (od miesiąca w ogóle!). Nie są długie jak na standardy wielu dziewczyn - nie lubię "szponów", przeszkadzają mi za długie paznokcie - tylko mi masy modelarskie pod nie wchodzą, a ugniatanie ciasta to tragedia ;) Ale jestem z nich wreszcie zadowolona. Są zdrowsze i miło mi na nie popatrzeć nawet bez lakieru :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz