środa, 17 lipca 2013

Kolor tygodnia: 816 Green Eyed Monster Rimmel

Uwielbiam kolory. Mam swoją kolekcję farbek akrylowych do celów modelarskich i zawsze szaleję na widok kolorówki w drogeriach. Mechanizm jest ten sam - kocham kolory i chcę mieć je wszystkie :) Ostatnio udało mi się wyhodować na nowo paznokcie, mam okrutne problemy z tym, od zawsze. Wkrótce zresztą napiszę, jak udało mi się to zrobić (główny klucz do sukcesu: przestałam używać wszystkich odżywek w lakierze, Eveline służy mi już tylko do malowania powierzchni wody w modelarstwie ;). A skoro udało mi się wyhodować paznokcie (wiem, że długość nie jest jeszcze powalająca, ale rosną i wreszcie przestały się rozdwajać), to postanowiłam rozwinąć kolekcję kolorów o 3 lakiery Rimmela. Mam - w porównaniu z innymi babami - dosłownie garstkę lakierów, teraz łącznie chyba 6. Jak już pisałam, powodem jest fakt, że rzadko mam co malować.

Jako pierwszy z nich wypróbowałam Green Eyed Monster, bo ostatnio lubię intensywną zieleń (łączę ją też z innymi jaskrawościami). Jestem kompletnym laikiem w malowaniu paznokci (kiedy miałam nabrać wprawy?), dlatego nie wstydzę się przyznać, że skorzystałam z tutorialu Red Lipstick Monster i dzięki temu wow! Mam lakier na pazurach od 3 dni i jeszcze nic nie zeszło! Tak, wiem, widać niedociągnięcia i widać też jeden problem, o którym za moment wspomnę. Ale jestem pod wrażeniem trwałości. Nawet z końcówek nic się nie ściera, choć większość dnia spędzam stukając nimi w klawiaturę ;)

Problem był inny. Lakier chyba przeleżał długo na półce. Jest potwornie gęsty i rozprowadzenie go na paznokciach to masakra. Nie jest to wina serii, mam w sumie 4 kolory Rimmela i konsystencja pozostałych 3 jest prawidłowa. Ten się jakiś lewy trafił. Ostatecznie udało mi się równo pokryć moje szczątkowe szpony, ale praktycznie na każdym pojawiły się bąbelki. Nie takie duże bąble, jakie mi się pojawiały kiedyś, gdy malowałam za grube warstwy, tylko takie mikro. Z daleka ich nawet nie widać. 

Mimo to - lakier mi się podoba, w kolejnych tygodniach mam zamiar często-gęsto malować pazury, póki je mam. Z reguły lakier mam na nich 3-5 dni (zależy jak się trzyma) i zmywam, a potem przez 2-3 dni robię odpoczynek dla paznokci, smaruję odżywką itd. Niestety, nie jestem osobą, która może mieć pomalowane paznokcie non stop, muszą mieć przerwy, bo inaczej odmawiają wzrostu i trzymania się w jednym kawałku. 
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz