środa, 24 lipca 2013

Kolor tygodnia: 840 Blue Eyed Girl Rimmel

W tym tygodniu zmieniłam zieleń na ciemny, intensywny błękit. Już dawno chciałam go mieć ;) Kupiłam go ostatnio i był blisko w kolejce do przetestowania. Poprzedni trzymał się 4 dni i trzymałby się dłużej, tylko paznokcie za szybko mi urosły (nie widać, wiem). Ten też trzyma się super, bez ścierania i odpryskiwania.


Widać mój wybitny antytalent do malowania paznokci, ale zapewniam, że to i tak postęp w stosunku do tego, co było jeszcze całkiem niedawno ;) Tym razem niestety się spieszyłam, więc znów się pojawiły mikrobąble, ale z winy mojej, nie lakieru. Lakier miał właściwą konsystencję i pięknie krył. Właściwie gdybym pomalowała jedną warstwę, to by nie wybąblował. Na wskazującym palcu mam jedną warstwę, bo musiałam go zmywać i malować od nowa, kiedy na mokry lakier spadł mi ręcznik. A potem na malowanie dwóch nie było już czasu. I krycie jest idealne, nie widać różnicy między jedną a dwoma warstwami. 

Zdjęcia są jakie są, bo komórką robione - niestety aparat jest bardzo kapryśny w kwestii akumulatorków, akceptuje tylko dwie pary, które akurat są rozładowane. W świetle dziennym i z lampą wygląda to nieco inaczej. Ja ten kolor ubóstwiam w obu wersjach :)




2 komentarze:

  1. Urzekła mnie Twoja pierwsza notka, mam podobne zdanie do Twojego w niektórych kwestiach, więc postanowiłam zaglądać tu raz na jakiś czas, mimo, że blogi kosmetyczno-babsko-lajfstajlowe (nienawidzę tego słowa) wybitnie do mnie nie przemawiają.
    Dziś w końcu mam się o czym wypowiedzieć, bo mam na stanie ten lakier i... rozczarowałam się. Uwielbiam lakiery Rimmela z tej serii, ładnie kryją, szybko schną i długo się trzymają (4 dni na moich paznokciach to sukces, większość wytrzymuje u mnie maksymalnie dwa dni). A na tym się zawiodłam. Odpryskuje u mnie po kilku godzinach od pomalowania, do tego trafiłam na rozczochrany pędzelek. Teraz trochę się obawiam kupna innych lakierów z tej serii, a szkoda, bo kolory bardzo mi się podobają. Ale skoro u Ciebie ten sprawuje się dobrze, to może po prostu trafiłam na okaz z jakiejś felernej partii.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie trafiłaś na jakiś uszkodzony, mój zielony też był za gęsty i miałam wrażenie, że ktoś go kiedyś otworzył i nie do końca zamknął. Ale ten niebieski jest bez zarzutu.
      Miło mi, że pierwsza notka się spodobała, wiadomo, że to takie chrzanienie o niczym, żeby coś o mnie było. Nie skupiam się wyłącznie na wyglądzie i na pewno nie umiałabym zrobić z tego typowo "babskiego" bloga, bo wybitnie się do tego nie nadaję ;)

      Usuń