poniedziałek, 15 lipca 2013

Nie znam się na niczym.

Jak w tytule. Nie znam się na niczym. Nie jestem nikim szczególnym. Nie jestem wizażystką, stylistką, wysportowaną laską o mega figurze ani dietetyczką. Nie jestem propagatorką żadnego "jedynego słusznego" stylu życia. Mam swoje fascynacje, ale specem mogę być tylko w paru sprawach, o których akurat tu pisać nie będę lub będę pisać rzadko ;) 

Po co więc założyłam bloga? W celach motywacyjnych. Dla siebie. Nie działają na mnie foty umięśnionych babek ani inne thinspiracje. Nie cierpię odchudzania i całego kultu wiecznego dążenia do ideału. Nie znoszę niezadowolenia z siebie i ciągłego odpierania komplementów słowami "nieee, tak naprawdę nie jest tak dobrze, jeszcze sporo pracy mi pozostało". Nie odchudzam się, popełniam sto tysięcy grzechów żywieniowych i o sporcie wiem tyle, ile uda mi się dowiedzieć "z poziomu kanapy". Zanim więc w którymś z kolejnych wpisów zostanę wybrana na Miss Niekompetencji, przypominam - nie znam się na niczym. Piszę o tym, co sama czuję, co na mnie działa i co mi pomaga. Jeśli pomoże jeszcze komuś - super. Jeśli nie - w sieci jest pierdylion lepszych blogów prowadzonych przez ekspertów. Chętnie je czytam, ale jestem zbyt leniwa i niezależna, by przyjmować proponowany przez nich styl życia ;)



Kim jestem, czyli małe odsłonięcie zasłony Internetu. 

1. Mam zrytą psychikę.
Dosłownie i w przenośni. Mam za sobą dwa epizody depresyjne i przygody z kilkoma specyfikami. Nigdy nie brałam narkotyków i jestem im absolutnie anty (żadne tam legalizacje), bo dość jazd miałam po lekach. Ponieważ jednak najgorsze mam za sobą (mam super psychiatrę), jestem bardzo szczęśliwa, optymistyczna i nie marudzę (serio, zauważyłam, że ludzie bez depresji marudzą o wiele gorzej ode mnie). Obecnie czeka mnie jeszcze pół roku leczenia, odliczam dni, bo bardzo chcę mieć dziecko, a przez ostatni epizod plany się przesunęły. Nie wstydzę się tego wszystkiego, nie uważam, by od milczenia na temat problemów psychicznych robiło się lepiej. Wręcz przeciwnie. Czasem będę poruszać na blogu kwestie zdrowia psychicznego, z którymi borykam się nie tylko ja. Może coś to komuś pomoże. 

W przenośni - jestem fanką wszelkiej makabry, najlepiej okraszonej czarnym humorem. Lubię horrory, horrory klasy B, filmy Tima Burtona, a moją ukochaną aktorką jest Helena Bonham Carter. Nie podoba mi się za to Johnny Depp - jako aktora go lubię, ale nie mam marzeń związanych z nim jako z facetem ;) Poczucie humoru mam raczej mało subtelne, mocno rubaszne, z racji hobby przebywam w gronie facetów.


2. Nie mam kompleksów związanych z wyglądem. 
Naprawdę. Wyglądam pewnie dużo gorzej od niejednej gwiazdy Internetu, ale szczerze mówiąc, podobam się sobie. Nie mylić z niedostrzeganiem wad - dostrzegam, wzrok mam dobry ;) Ale pogodziłam się z nimi, to, nad czym chcę pracować, mam zawsze z tyłu głowy, ale niezależnie od planów pracy nad sobą, jestem zadowolona ze swego ciała. Jestem "prawie naturalna" - nie mam kolczyków, tatuaży, z modyfikacji ciała uznaję tylko farbowanie włosów ;) Nie uważam się za grubą, choć moje BMI jest w górnych granicach normy. Lubię moje cycki, choć daleko im do rozmiaru gwiazdy porno. Jeśli mam propagować tu jakieś konkretne podejście, to tylko takie - żeby pozbyć się kompleksów. Zupełnie inaczej wygląda praca nad sobą z podejściem "ależ mam ryj/ grube uda/ nadwagę, muszę się ruszyć", a inaczej z podejściem "jestem zajebista, więc zrobię dla siebie coś dobrego".


3. Rzadko będę pisać na blogu o moich "priorytetowych" zainteresowaniach.
Dlaczego? Bo mam z kim o nich gadać ;) Tu będę pisać o stylu (mam totalnie dupny, ale mnie się podoba), urodzie, żarciu, sporcie, stylu życia i innych takich sprawach, bo w życiu nie zamierzam tym zanudzać kumpli, przyjaciół i męża. Interesuje mnie pisanie, czytanie (głównie fantastyka i kryminał), modelarstwo, gram też w MMORPG ;) Moją pasją są też moje zwierzaki - szczury. Przymierzam się do malowania na szkle, bo to było zawsze takim moim małym marzeniem. Kiedyś malowałam, ale zabrakło mi zacięcia artystycznego do dalszego kształcenia się w tym kierunku.
(Wewnętrzny szatan każe dodać do tej listy picie piwa, ale to nie pasuje do bloga motywacyjnego ;)


4. Nie skończyłam studiów, pracuję w zawodzie.
Czyli odwrotnie niż większość ludzi. Kibicuję każdemu, kto chce skończyć studia, ale i każdemu, kto wyłamuje się z trendu "zdobywania papierka" i decyduje się na inną drogę. Ważne, by robić to, co się chce. Ja długo robiłam to, czego chcieli rodzice. Mam pracę związaną ze studiami (studiowałam 5 lat, więc nie jestem taka głupia ;) i bardzo ją lubię, bo jest zdalna i nie na etat (kolejna rzecz, która nie powinna cieszyć, a mnie cieszy) ;)


5. Lubię mieszkać w Polsce. 
Serio. Nigdy stąd nie wyjadę.


6. Mam męża...
...którego znam od 10 lat, od 4 jesteśmy małżeństwem. Nie narzekam na niego w babskim gronie (nie tylko dlatego, że nie mam "babskiego grona") i nie toleruję tego u innych. Większość konfliktów w związkach bierze się z tego, że dziewczyna zamiast mówić facetowi, o co chodzi, zwierza się przyjaciółce. Jestem lojalną żoną nawet dłużej, niż formalnie jestem "żoną" ;) Męża poznałam na początku liceum. Mam super związek i będę się tym lansować, bo to jedna z niewielu rzeczy, które mi wyszły za pierwszym razem (to był mój pierwszy chłopak) ;)


7. A tak serio. Nie lubię lansu.
A może raczej nie lubię lansu, kiedy nie ma do niego powodu. 


8. Nie jestem tolerancyjna.
Nie lubię jednak sprawiać ludziom przykrości, więc zazwyczaj powstrzymuję się od komentarza, jeśli czyjeś normy moralne mnie odrzucają, ale nie szkodzą mnie ani nikomu innemu. Czasem nie mogę się powstrzymać. Ale z flejmów w necie już wyrosłam ;)


9. Jestem bałaganiarą.
Ale nie brudasem. Lubię czystość i wszystkie rzeczy porozwalane po nieswoich miejscach. To nie sprzeczność, to moja osobista norma ;) Mąż jest sprzątaczem w domu. Ja też sprzątam, jeśli mi coś przeszkadza. Problem w tym, że rzadko mi przeszkadza. 


10. Mam skłonność do uzależnień. 
Pozytywnych i negatywnych, więc są dwie strony medalu ;) Uzależniam się od zielonej jaśminowej herbaty, dobrych książek, seriali, wiatru we włosach podczas jazdy na rowerze, od pewnych codziennych rytuałów. Również łatwo uzależniłam się od papierosów, ale rzuciłam ;)


Wyszło mi tak długie wypracowanie o sobie, jakby było o czym pisać ;) Powinnam jeszcze dopisać punkt, że lubię trwonić słowa. Bardziej niż pieniądze!

Tak więc. Zapraszam do czytania. Może nie znudzi mi się ten blog po miesiącu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz